Tak, wiem, mogę już trochę przynudzać, bo znowu o tym Woodstocku.
Jednak dzisiejszy post jest wyjątkowy gdyż przygotowany z moim tatą!
To właśnie on wpadł na pomysł naszej pierwszej wyprawy na Woodstock, która odbyła się rok temu, i tak oto dowiedziałam się, że nie jest on starym zgorzkniałym facetem, siedzącym non-stop w biurze, ale też potrafi się naprawdę dobrze bawić i to właśnie w nim mam ostatnio największego przyjaciela, bo czuję, że mogę powiedzieć mu o wszystkim. Tak, wiem, to dziwne, ale prawdziwe.
Troszkę się rozpisałam, jak mam to w nawyku, ale już, już, spokojnie, powracamy do tematu.
Dzisiejszy post nie będzie już tak dokładnie poświęcony festiwalowi, jego organizacji, czy koncertom, ale samym Woodstockowiczom, którzy są naprawdę przeróżni. Jest to jedyne miejsce na świecie, gdzie na tak małej powierzchni tyle setek tysięcy ludzi jest naładowanych pozytywna energią i okazuje sobie przyjaźń, zrozumienie szacunek bez względu na to jakiej jesteś wiary, rasy, postury, czy kochasz Boga, czy tych co kochają Jego.
Teraz mamy plan zaatakować Was zdjęciami tych jakże cudownych, pięknych, uroczych ludzi.
Zdjęć było mnóstwo, wybraliśmy te, które pasowały do naszego dzisiejszego humoru.
Miłego oglądania!
HARIBO!
P.S. Jeśli klikniecie w pierwsze zdjęcie, możecie je oglądać na pełnym ekranie